„Oceniałem siebie tylko przez obecność kogoś przy mnie. Własny pokój wydawał mi się pokojem strachu, kiedy zostawałem z nim sam. Myliłem miłość z samotnością, więc probowałem zostawić cały syf w pokoju, tylko żeby nie czuć “pustości”. Jednak dziś nie wpuszczam do pokoju każdego, kto zapuka do drzwi. I jestem z tego dumny”.